Kto nie czytał o korsarskich wyprawach Francisa Drake’a, nie marzył, będąc chłopcem, o opłynięciu kuli ziemskiej na pokładzie Złotej Łani? Kto nie wzdychał, czytając o rajdzie kapitana Jeana Fleury’ego, którego łupem padły dwa galeony pełne azteckiego złota? Wspomniane przygody mają wiele wspólnego z tym, czego doświadczali w XVI i XVII wieku marynarze Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (Vereenigde Oostindische Compagnie, w skrócie VOC). Dla nich jednak droższe niż złoto były przyprawy korzenne i wpływy.
W ciągu dwóch stuleci istnienia łączna wartość dywidendy wypłaconej akcjonariuszom tego ogromnego przedsiębiorstwa wyniosła 3600%! Kompania biła również swoje monety, dysponowała armią, mogła budować miasta i forty. Jak łatwo wywnioskować, jej uprawnienia były niemal równe prawom samodzielnego państwa. Na pokładach swoich statków VOC przetransportowała prawie milion szukających fortuny pasażerów!
Australijskie piekło
Przystępując do napisania powieści o pechowym rejsie statku Batavia, korzystałem z wielu źródeł informacji – niektóre bazowały na pamiętnikach uczestników, inne na dokumentach Kompanii Wschodnioindyjskiej lub pracach archeologicznych prowadzonych w pobliżu archipelagu wysp Abrolhos – miejsca, gdzie doszło do katastrofy. Czasem niezbędne było przebijanie się przez zniekształcone przez wieki relacje z tej niewiarygodnej podróży z Europy na Jawę, łowiąc krople prawdy wśród morza gawędziarstwa. Australijskie piekło zyskało dzięki temu walor dzieła, które obok przygodowo-awanturniczego charakteru ma też sporą wartość poznawczo-historyczną. Zacznijmy jednak od przedstawienia Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej – tworu gospodarczego, który z Kopciuszka przemienił się nie tyle w piękną królewnę, ile w samego władcę baśniowego królestwa.
Powstanie i rozwój kompanii
Holenderska Kompania Wschodnioindyjska (Vereenigde Oostindische Compagnie, w skrócie VOC) została utworzona 20 marca 1602 roku i była pierwszą na świecie spółką akcyjną. Jej zarząd stanowił tzw. Heren XVII, czyli rada 17. Decyzją Stanów Generalnych Republiki Zjednoczonych Prowincji (dzisiejsza Holandia) spółka uzyskała monopol na prowadzenie działalności kolonialnej i handlowej w Azji, w tym prawo wyłącznej żeglugi przez 21 lat na wschód od Przylądka Dobrej Nadziei i na zachód od przylądka Horn. Kapitał akcyjny wynosił sześć i pół miliona guldenów, choć nie była to stała wartość. Jaka to dochodowa profesja, niech świadczy fakt, iż wypłacano akcjonariuszom do 40% rocznej dywidendy, a w ciągu dwóch stuleci istnienia łączna wartość profitów wyniosła 3600%.
W 1669 roku Holenderska Kompania Wschodnioindyjska była najbogatszą kompanią na świecie. Jej flota liczyła 150 uzbrojonych statków zabezpieczanych przez 40 okrętów wojennych, zatrudniała 50 tysięcy osób i miała do dyspozycji 10-tysięczną armię. Zorganizowała kolonie handlowe w:
- Azji (nazewnictwo współczesne): Indonezji, Japonii, na Tajwanie, w Malezji, na Tajlandii, w Wietnamie,
- Afryce: na Mauritiusie, w Republice Południowej Afryki.
Okoliczności powstania tego handlowego olbrzyma są tak samo zajmujące jak opisywany w Australijskim piekle rejs Batavii. Holender Jan Huygen van Linschoten jako 16-latek zaciągnął się na jeden z kupieckich statków handlowych. Kiedy pracował dla Portugalczyków, w tajemnicy skopiował portolany – morskie mapy. Ryzykował głową, ale chęć osiągnięcia zysku przeważyła szalę. Po dziesięciu latach wrócił w rodzinne strony i z entuzjazmem rozpoczął organizację wyprawy. Namówił dziewięciu kupców i 2 kwietnia 1595 roku cztery statki dowodzone przez Cornelisa de Houtmana, tzw. Eerste Schipvaart, wyruszyły do Indii po drogocenne przyprawy korzenne.
Od samego początku nad wyprawą wisiało jakieś fatum (marynarze chorowali, wszczynali bunty, pojawiły się problemy z żywnością). Na dodatek po dotarciu na miejsce marynarzy zaatakowali wściekli i zazdrośni o wpływy Portugalczycy. Dość jednak powiedzieć, że mimo przeciwności losu po dwóch latach do portu zawinęły trzy statki ze zdziesiątkowaną załogą. Z 249 ludzi, którzy wzięli udział w wyprawie, wróciło tylko 89, ale za to z ładowniami wypełnionymi przyprawami. Jak odnotowano w dokumentach z tamtego okresu, przywieziono m.in. 245 worków pieprzu i 30 worków gałki muszkatołowej. Trzeba podkreślić, że przyprawy w ówczesnej Europie stanowiły wartość większą od złota. W dodatku de Houtman podpisał z ramienia Republiki korzystną umowę handlową z sułtanem Bantamu.
Na wieść o takim majątku w następnych latach do Indii wypływały dziesiątki holenderskich statków. Jak zapisano w kronikach, najbardziej opłacalną wyprawą była ta dowodzona przez Jacoba van Necka. Przyniosła ona udziałowcom aż 400% zysku. Kolejne kompanie wyrastały niczym grzyby po deszczu i zaczęły ze sobą rywalizować. By zaradzić temu problemowi, zrzeszono je w ramach jednej organizacji, którą była Vereenigde Oostindische Compagnie (VOC). Struktura stanowisk w Kompanii przedstawiała się następująco: młodszy asystent, asystent, młodszy kupiec, kupiec i starszy kupiec.
Holenderska dominacja na morzach
Około roku 1669, który uznaje się za szczytowy, z 20 tysięcy statków pływających pod europejskimi banderami mniej więcej 15 tysięcy stanowiły jednostki holenderskie! Te pływające w służbie VOC to niewiele ponad 1% tej liczby. Dane wprawiają w osłupienie i jasno dowodzą, że niewielka Holandia rządziła wówczas na światowych morzach.
Łącznie VOC zbudowała i wyposażyła 4700 statków i okrętów, z czego 1700 w XVII i 3000 w XVIII wieku. Na ich pokładach w latach 1602-1700 popłynęło szukać fortuny 317 tysięcy Europejczyków, a w latach 1700-1800 kolejne 655 tysięcy. Łącznie Vereenigde Oostindische Compagnie przewiozła niemal milion pasażerów!
Ogromne straty i upadek Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej
Wielkie bogactwa musiały budzić i budziły zazdrość innych morskich potęg. Holendrzy walczyli z kompaniami wschodnioindyjskimi z Danii, Portugalii, Francji, Anglii czy Szwecji. Były to wyczerpujące, wieloletnie batalie. W efekcie spowodowały upadek VOC – między 1720 a 1799 rokiem. Bezpośrednią przyczyną upadku była IV wojna angielsko-holenderska toczona w latach 1780-1784, podczas której Holendrzy wsparli rodzący się naród amerykański, co spotkało się z ostrą i zdecydowaną reakcją Anglików.
Z powodu ogromnego deficytu na rachunku zysków i strat w 1796 roku firma została przejęta przez państwo, a zamorskie aktywa stały się holenderskimi koloniami. W 1799 roku Holenderska Kompania Wschodnioindyjska została rozwiązana. Zanim jednak do tego doszło, kompania przeżywała długi okres świetności. Wtedy właśnie odbył się feralny rejs Batavii, który opisuję na kartach powieści Australijskie piekło.
Źródła
C. R. Boxer, The Dutch Seaborne empire, 1600-1800, Hutchinson, 1963.
J. R. Bruijn, F. S. Gaastra, I. Schöffer i in.., Dutch-Asiatic Shipping in the 17 th and 18 th centuries Volume II 2, Outward-bound voyages from the Netherlands to Asia and the Cape (1595-1794), Martinus Nijhoff, 1979 [EN].
R. Spruit, J. P. Coen, Dagen en daden in dienst van de VOC, De Haan, 1987 [NL].
K. Bielecki, Marynarze Royal Navy i potęga morska Wielkiej Brytanii, https://www.focus.pl/artykul/marynarze-royal-navy-i-potega-morska-wielkiej-brytanii?page=3, dostęp: 13.04.2015.
Kuchnia i posiłki, https://www.statkihistoryczne.pl/kuchnia-i-posilki/, dostęp: 15.11.2020.
Batavia (1628), https://www.vocsite.nl/schepen/detail.html?id=10088, dostęp: 15.11.2020.
2 komentarze
[…] Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Więcej o VOC pisałem w artykule: VOC – dwa wieki dominacji na morzach. Statek odbył tylko jeden wielomiesięczny rejs i rozbił się u wybrzeży […]
[…] klasy spiegelretourschip (główny typ statku transportowego VOC) Batavia, będący własnością Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, 27 października 1628 roku ruszył z portu Texel leżącego w Północnych […]